
Siemasz Bartek! Jesteś dosyć “świeżą” postacią na polskiej scenie, więc może zacznijmy standardowo i powiedz nam coś o sobie 🙂
Siemano, nazywam się Bartek Maciejewski i jestem z Łodzi. Mam 21 lat i na desce jeżdżę od 2016 więc w przyszłym roku będzie już 10 lat.
Pamiętam Cię jeszcze jak jeździłeś w kasku i robiłeś fs smitha na poręczy na streecie. To było chyba dosyć dawno. Zapytałem wtedy chyba Pawła (z Siano), co to za gość i dlaczego jeździ w kasku. W odpowiedzi usłyszałem, że miałeś kilka poważnych dzwonów, stąd jazda w kasku. Pamiętasz te czasy? Faktycznie były dramatyczne upadki?
Tak, to prawda – jazda w kasku zaczęła się u mnie po mocniejszym upadku. Kiedyś na skateparku na Widzewie w Łodzi robiłem FS Air w bowlu i zaczynało mi to już powoli wychodzić. Miałem wtedy nie wiem, może 14 lat. W jednej z prób poleciałem naprawdę wysoko i się przeliczyłem. Przynajmniej tak wynika z relacji moich ziomków, bo sam tego nie pamiętam – odcięło mnie podobno na dobre 5 minut. Przyjechała karetka, potem rodzice, szpital, wielka afera, nerwy itd.
Okazało się później, że mam skruszoną kość skroniową i powinienem uważać na przyszłość, bo ta kość nie zrasta się tak szybko czy coś w tym stylu. Nie wiem do końca, czy to była prawda, czy po prostu chcieli mnie nastraszyć, żebym jeździł w kasku. Rodzice mocno rozważali nawet, czy nie zakończyć mojej przygody z deską, ale jak można się domyślić ta opcja nie wchodziła w grę.
Później miałem jeszcze jedną przygodę, już w kasku. Byłem w Piotrkowie Trybunalskim i robiłem BS disastera na największym quarterze. Wcięło mi trucka przy zjeździe i znów to samo. Po raz drugi karetka, szpital, rodzice i cała afera od nowa. Przypuszczam, że to dlatego, że jako dzieciak nie miałem jeszcze wyrobionych mięśni szyi i przy mocnych glebach głowa po prostu leciała prosto we flat. Trochę śmiesznie to wszystko brzmi, ale za tym drugim razem miałem już kask, więc prawdopodobnie uratował mi życie.
Potem, gdy byłem starszy, coraz częściej zdejmowałem kask, aż w wieku około 17 lat jeździłem już zupełnie bez. I co ciekawe odkąd go zdjąłem, ani razu nie uderzyłem głową, choć okazji było naprawdę sporo. Moja teoria jest taka, że jako dzieciak nie miałem jeszcze siły, żeby przytrzymać głowę przy upadkach, a z wiekiem ta kontrola po prostu przyszła naturalnie.
Faktycznie konkret. Dobrze, że rozmawiamy bo mogło być zupełnie inaczej. Pozdrowienia również dla rodziców, bo pewnie nie było to dla nich łatwe i w sumie szacun, że pozwolili Ci jeździć dalej po takich akcjach. Rodzice nadal Cię wspierają, czy raczej woleliby, żebyś obrał inną drogę?
Zawsze mnie wspierali i dalej to robią, cieszą się z każdego mojego osiągnięcia, chociaż nie zrozumieją czemu nie chcę jeździć już na zawodach, skoro w dzieciństwie dobrze mi to wychodziło. Ciężko im zrozumieć co to jest prawdziwa deskorolka i czemu jazda na streecie jest dużo ważniejsza, niż zajmowanie miejsc na zawodach. Mimo tego cieszę się, że zawsze byli dla mnie wsparciem i pozwalali mi robić to, co kocham.

Dobrze, to ważne. A jak zareagowali na Twój sponsoring przez Converse Cons? Masz kontrakt – to już poważna sprawa.
Hahaha, no było klasycznie, Mama zaczęła mnie ściskać, skakać z radości, mówić że jest bardzo dumna, a tata jak się dowiedział powiedział po prostu coś w stylu “super” i tyle, ale to “super” od taty sprawiło mi chyba więcej radości, niż te wszystkie uściski od mamy.
Hah wiem o co chodzi. Jak już jesteśmy przy clue tego wywiadu, to opowiedz jak to się stało, że trafiłeś do teamu?
Mówiąc szczerze, napisał do mnie kiedyś Michał Juraś, czy nie chciałbym dostać kilku par Cons’ów na test i żebym podał adres. Ja zajarany na maxa podałem od razu dane. Po kilku dniach dostałem buty i takich paczek przyszło łącznie kilka, aż któregoś dnia dostałem telefon od Michała, że widzieliby mnie w teamie Converse i czy jestem zainteresowany współpracą. Jestem mega wdzięczny Michałowi, że mnie dostrzegł i dał mi możliwość na rozwój.

Miałeś pewnie okazję przetestować już większość modeli. Jaki jest twój ulubiony? Masz swojego faworyta?
Zdecydowanie Chuck Taylor, nie ma drugiego takiego buta. Gdybym miał wybrać jeden do końca życia, mógłby być to ten model.
Ponadczasowy klasyk zawsze spoko, to prawda. Zapytam Cię jeszcze o Team. Masz ulubionych riderów w Converse? Pytam zarówno o polski, jak i zagraniczny team.
Bobby DeKeyzer bez zastanowienia, mój ulubiony skejt zarówno teraz jak i przed przygoda z Converse.
No tak, u mnie Bobby też w top 5, choć między nami jest spora różnica wieku. Ciężko się nie jarać, że tak powiem 😉 Na zakończenie, zmieniając temat -jesteś z miasta, które ma specyficzny klimat, który ja osobiście bardzo lubię. Co jest fajnego w Łodzi, a co Ci się nie podoba?
Kiedyś nic mi się tutaj nie podobało, ale z czasem im więcej podróżuję, tym bardziej doceniam to miasto. Dla mnie najlepsze w Łodzi jest to, że jest dużo remontów, a co za tym idzie masa nowych spotów. Wszystko NBD więc pod względem deskorolkowym mam tutaj co robić i wierzę, że w przyszłości będzie tutaj tylko lepiej.

Te remonty to mam wrażenie są od zawsze. Piotrkowska najpierw w kostce, potem jednak nie… Ale faktycznie dzięki temu powstają spoty. Kiedyś Łódź słynęła z cellar door’ów w podwórkach i lokalnych zabijaków z nożami. To już chyba się zmieniło i jest dużo spokojniej?
Tak jest dużo spokojniej, nie ma już tego co było kiedyś, teraz można przejść całą Włókienniczą, o której krążyły legendy, od początku do końca w szaliku i nikt cię nie zaczepi. Co nie znaczy, że w Łodzi jest w 100% bezpiecznie, po prostu najgroźniejsze ulice zostały wysiedlone i wyremontowane, więc wyglądają teraz jak jakiś Paryż czy coś. Chociaż może to złe porównanie bo Paryż teraz wygląda bardziej jak Łódź kiedyś. Mimo wszystko zostało jeszcze parę miejsc, gdzie lepiej się nie zapuszczać, ale to oznacza że jest jeszcze miejsce na nowe spoty za kilka lat haha.
Hahahaha , fajne porównanie z tym Paryżem, idealnie w punkt. Myślę, że możemy zakończyć tym optymistycznym akcentem. Dzięki za wywiad Bartek i za dobry arbajt na łódzkich klasykach. Chcesz kogoś pozdrowić?
Tak, chciałbym pozdrowić moją siostrę Olę, która kupiła mi pierwsza deskę i zapoczątkowała to wszystko oraz Pawła Madalińskiego, który jest dla mnie jak starszy brat i zawsze mnie wspiera we wszystkim co robię.
Dołączam się do pozdrowień i korzystając z okazji pozdrawiam legendy łódzkiej sceny, Bartka Milczarka, Rafała Lejmana, Jacka Jakubowskiego oraz całą ekipę SIANO!
Wywiad i zdjęcia: Kuba Bączkowski