Michał Juraś – GREY AREA x The National Skate Co. – Barrier issue 15

0

O ile ekipę Grey Area dobrze znacie, The National Skateboard Co, marka z wysp robiąca deski może być w Polsce mniej rozpoznawalna, choć Michał jeździ dla nich już dobre dwa lata i nawet ma tam status PRO. W tym roku oba brandy postanowiły połączyć siły i wspólnie stworzyć kolekcję, jednocześnie wypuszczając nowy part Michała oraz kolejną deskę sygnowaną jego nazwiskiem. Zapraszamy na krótki wywiad.

Kuba Bączkowski

Od kilku lat jeździsz dla The National Skateboard. Co. Opowiedz nam trochę o marce. Skąd jest, kto oprócz Ciebie dla nich jeździ?
The National Skateboard Co. to mała firma pochodząca z Wielkiej Brytanii, założona w 2012 roku w Leeds. Marka cieszy się dużym szacunkiem, aktualnie w skład teamu wchodzą: Tommy May, Dee Colins, Victor Mpuutu, Zeta Rush, Joey Gavin i ja. Marka wspiera też wielu legendarnych skaterów, którzy mimo tego, że „są na emeryturze” jeżdżą i dają radę, więc nadal są częścią ekipy. Taką osobą jest np. Danijel Stankovic.

Jak doszło do tego, że znalazłeś się w teamie?
Po wylocie ze szwedzkiego meat ballsa nie miałem sponsora na deski przez około 2 lata, ale zawsze po głowie chodziło mi The National Skateboard Co. A dlaczego? Bo część ekipy to moi znajomi. Miałem też okazję oprowadzać chłopaków podczas ich pierwszego tripu w Warszawie. Któregoś dnia postanowiłem zapytać Mackie’go czy czasem nikogo nie szukają i generalnie dobrze trafiłem, bo właśnie odświerzali team. Tak więc dużą rolę w tym wszystkim odegrał Dave Macki, założyciel Lost Art. Bardzo mu za to dziękuję (nadal wiszę mu czteropak).

Z kim z TNS masz najlepszy vibe, z kim lubisz najbardziej jeździć?
Każda osoba jest na swój sposób wyjątkowa i godna uwagi. Największy vibe jednak czuję z Mr. Danijel’em Stankovic’em, znam go najdłużej.

Gap to fs wallride / foto: Bączkowski

Skąd pomysł na kolaborację?
“Pomysł na kolaborację narodził się w pokoju 126. Myślą przewodnią było, żeby był kolor, longo i żeby się obracało, żeby było takie ,,pą tą” tak jak robią to w Stanach, czy gdzieś*” A tak na poważnie to pomysł wyszedł od Toy Boya. Myślę, że to fajna akcja promująca obie marki, a druga sprawa jest taka, że nie czesto zdarzają się tego typu projekty na naszym rodzimym podwórku.

Kickflip / foto: Bączkowski

W ostatnich latach występowałeś we wszystkich produkcjach Grey Area, ale dawno już nie mieliśmy okazji oglądać twojego pełnego partu. Ten projekt jest inny, tutaj Ty grasz pierwsze skrzypce. Opowiedz trochę o kulisach.
To nie tyle mój part, co montaż z większym akcentem na moją osobę. Jestem w tej układance ogniwem, które łączy obie marki. Oprócz mnie oczywiście w edicie występują osoby z Grey Area, które regularnie pojawiają się w klipach oraz skład The National. Kulisy powstawania były takie, że nagrywaliśmy całość jeden sezon, równolegle zbierając nagrania do innych projektów, których w tym roku było niemało, więc muszę przyznać, że było pracowicie, biorąc pod uwagę fakt, że w tym samym czasie remontowałem swoje mieszkanie. Żeby nie było za nudno to powiem jeszcze, że chłopaki z TNS składając dwukrotnie wizytę w Polsce w celu dogrania się do projektu, raz trafili na śnieg, a drugi raz na deszcz.

Wallie lipslide / foto: Bączkowski

Wiadomo, że Warszawa jest dosyć mocno przejeżdżona… gdzie szukałeś nowych spotów?
Kluczem do spotów jest pomysł na nie i odpowiednie podejście. Kieruję się instynktem przy szukaniu, po prostu wyczuwam gdzie może być coś ciekawego, pomimo, że na pierwszy rzuct oka nic na to nie wskazuje. Zazwyczaj stare pawilony typu Rema 1000 mają coś do zaoferowania. Z racji tego że mieszkam chwilowo u babci na Białołołęce udało mi się znaleźć tam kilka świeżych miejsc, podobnie jak w Aninie, gdzie z kolei mieszka Agata.

Ollie over to fifty / foto: Bączkowski
kickflip 5-0 / foto: Bączkowski

Byłeś też w Helsinkach. Jak Ci się podobało to miasto, architektura i co za tym idzie spoty?
Zawsze chciałem odwiedzić Finlandię a zwłaszcza Helsinki gdzie mieszka mój kolega Eniz. Podoba mi się wolność i luz jakie tam panują. W krajach skandynawskich, deskorolki nie traktują jak aktu wandalizmu. Możesz jeździć po spocie pół dnia i nikt nie zwróci Ci uwagi na to, że coś niszczysz. Ich podejście jest takie, że jak się coś zużyje, to się to wymienia. Spoty były zróżnicowane, ale lokalna scena jest bardzo mocna, więc większość była wyjaśniona i trudno było coś wymyślić. W każdym razie każdy znalazł coś dla siebie, a dzięki Enizowi nie mieliśmy problemu z ich zlokalizowaniem. Dodatkowo fają sprawą jest to, że Helsinki nie są duże i wszędzie przemieszczaliśmy się rowerami.

W kolekcji wyszedł też Twój kolejny pro model deski – powiedz coś o procesie projektowania. Kto jest za to wszystko odpowiedzialny i jaka była w tym Twoja rola?
Za projekt i pomysł odpowiedzialny jest nie kto inny jak Michał Fazi Andrzejczak, kreatywna dusza, która wyobraziła sobie mnie w postaci lotnika wystrzeliwanego z procy w przestworza. Jego zdaniem, mój styl jazdy nawiązuje do grafiki przedstawionej na desce.

Pole jam / foto: Bączkowski

A jak tam remont? Wspomniałeś, że równolegle z kręceniem partu wykańczałeś mieszkanie. Jak znalazłeś czas na obie te rzeczy?
Dzięki kanadyjskiemu pracownikowi i kierownikowi budowy w jednym remont projektu Sadyba zbliża się ku końcowi. Ciężko było pogodzić dwie rzeczy naraz, dlatego założone 2 miesiące pracy zamieniły się w rok, a tryb ,,nie przeszkadzać” w telefonie nie pomógł uwolnić się od połączeń przychodzących hahaha.

W takim razie gratuluję kolejnego promodelu, fajnego projektu i czekam na parapetówkę. Dzięki za rozmowę.
Dzięki, do zobaczenia!

 

Wywiad i zdjęcia: Kuba Bączkowski

Leave a Reply