Kuba Brniak – Barrier issue 10

0

Zrzut ekranu 2018-06-25 o 15.22.47

Kuba jest osobą, z którą miałem niestety nieprzyjemnosć robienia zdjęcia triku, przy którym doznał bardzo ciężkiej kontuzji kolana. Od tamtej pory, zmieniło się moje podejście do deskorolki, ale na szczęście, nie zmieniło się podejście Kuby. Potrafił pozbierać się po kontuzji i wrócić z powrotem na wysoki poziom. Jest najbardziej zmotywowaną osobą, jaką znam, jego upór pozwala mu się ciągle rozwijać i iść na przód, pomimo przeciwności losu, które dość często napotyka na swojej drodze.

 

Kuba Bączkowski

Siemasz! Zaczniemy może od jednej z gorszych akcji, która wyłączyła Cię na pewien okres z deskorolki, mówię tu o kontuzji kolana. Opowiedz jak to się stało.
Siemasz. Sprawa wyglądała tak, że początkowo miałem nie mieć swojego partu w pierwszym filmie Youtha “YTH”. Po kilku moich wizytach u Ciebie w Londynie, okazało się, że mam całkiem sporo nagrywek, wciąż jednak brakowało kilku dobrych trików. Sytuacja była podbramkowa, bo był już czas premiery filmu, więc nie było szans żeby zdążyć na premierę, ale powiedziałeś, że jak dogram jeszcze coś, to dorzucisz mi to do wersji DVD i online. Dzień przed bielską premierą nagrałem lajn z flipem pod Tesco w BB i ollie przez wejście do sklepu. Kilka dni później podczas wyjazdu do Warszawy poszliśmy na 8 schodów, gdzie trzeba było przeskoczyć bramkę. Ollie poszło raz dwa, więc zacząłem katować flipa. Czas topniał, bo chłopaki chcieli już jechać na chatę, obmyć pachy przed premierą, a flip w dalszym ciągu nie podklejał się. W końcu się udało. Nagrałem trik zamykający mój part, myślałem, że złapałem Pana Boga za nogi i że najwyższy czas zostać królem parkietu podczas premiery (o ile mnie wpuszczą bo mam 16 lat). Wtedy poczułem na sobie spojrzenie Bąka i dotarło do mnie, że przecież jeszcze trzeba zrobić zdjęcie Echh… Nogi z głodu telepały mi się jak galareta przed zastygnięciem, zmęczony byłem niesamowicie i co najgorsze całą koncentracja zeszła. Mięśnie również się wyluzowały, bo przecież trik już był zrobiony. Oddałem więc kilka skoków, Bąku powiedział, że ma jedno nie najgorsze, ale jak chcę to mogę spróbować jeszcze raz. Być może wyjdzie lepsza pozycja. No więc jadę, skaczę i nagle TRACH. Leżę na ziemi, czuję przeszywający ból przez całą nogę, najgorszy jaki w życiu czułem. W zasadzie jeszcze nie wiem, co konkretnie mnie boli. Wokół nachylają się nade mną wszyscy kumple i niczym przekupki na bazarze licytują się nawzajem co w takiej sytuacji powinni ze mną zrobić. ”Lód, żeby opuchlizna się już nie powiększała i na imprezę”. -“Pojebało cię? Szpital!”-“Nie, no co ty, ja kiedyś miałem takie coś i na następny dzień byłem już na desce, będzie luz tylko alkoholu nie może pić na imprezie, bo to krew rozrzedza.”-“Operacja jak nic, a później pół roku, może rok przerwy” itd. Kiedy wróciliśmy do domu kolano było tak spuchnięte, że ledwo ściągnąłem spodnie. Położyłem się na łóżku i po 5 minutach nie mogłem już ruszyć nogą ani o centymetr. W zasadzie to kolana ja tam nawet nie widziałem. Kiedy wszyscy świetnie się bawili na premierze, ja z bólem wyciskającym łzy z oczu zwijałem się całą noc nie zmrużając oczu. Następnego dnia wróciłem z Łysym do Krakowa gdzie zaczęła się walka o powrót do zdrowia.

Jaki był werdykt lekarza?
Po pierwszym rezonansie okazało się, że zerwałem najważniejsze więzadło krzyżowe przednie ACL w kolanie i bez operacji moja noga nigdy nie będzie sprawna. Na operację miałem 2 tygodnie, żeby przyczepy więzadeł nie zaniknęły. Jak usłyszałem, że koszt operacji to prawie 10 tysi, to załamałem się całkowicie i pomyślałem, że mogę o niej zapomnieć.

Wiem, że w domu Ci się nie przelewa, skąd więc wyczarowałeś taką górę pieniędzy, w tak krótkim czasie?
Leżałem na łóżku kompletnie zdruzgotany, bez pomysłu co zrobić. Wtedy, okazało się jak wspaniałych mam przyjaciół. To było niesamowite! W niecałe dwa tygodnie koledzy zebrali dla mnie całą sumę potrzebną na operację i to z nadwyżką, więc starczyło także na rehabilitację. Z jednej strony cieszyłem się i czułem, że wygrałem życie, a z drugiej czułem gdzieś w głębi smutek powodowany myślą, że przez najbliższy rok nie stanę na desce. Wiem, że takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny i po prostu trzeba temu stawić czoła. Jestem bezgranicznie wdzięczny tym, którzy mi pomogli, a przede wszystkim Michałowi Jurasiowi, Mateuszowi Matczakowi, inżynierowi lotnictwa Kamilowi Capucie, oraz Heńkowi. Nie jestem w stanie wymienić każdego, ale naprawdę masa osób mi pomogła i za to Kocham Was Wszystkich!

Jakie miałeś sposoby, jakich zasad się trzymałeś i jak ogólnie wyglądała Twoja rekonwalescencja?
Do powrotu na deskę byłem bardzo zdeterminowany i miałem dużo motywacji. Przede wszystkim musiałem odmówić sobie wielu rzeczy. Zdrowo się odżywiałem, miałem specjalną dietę, chodziłem na rehabilitację – trzy, cztery razy w tygodniu plus dodatkowo dawałem sobie duży wycisk ćwicząc w domu. Kiedy lekarz pozwolił mi robić już w zasadzie wszystko oprócz jazdy na desce, starałem się pracować jak najwięcej, by odłożyć pieniądze na wyjazdy, kiedy już wrócę do formy.

W czasie rekonwalescencji byłeś całkowicie odcięty od deski. Z tego co wiem, to bardzo rzadko chodziłeś patrzyć jak kumple jeździli. Skoro tak kochasz deskę, nie wolałeś być blisko i ładować zajawy?
Widok ziomków jeżdżących na desce powodował we mnie co najwyżej mocne poddenerwowanie. Patrzyłem jak jeżdżą i bawią się w najlepsze, kiedy sam nie mogłem. Nie chciałem się dołować, dlatego nie przychodziłem na żadne sesje deskorolkowe. Wybierałem wtedy np. rower. Robiłem sobie długie, ciekawe trasy jak np. 2 dniowy przejazd z Jurasiem z Krakowa do Warszawy. Noc była chłodna a ja zapomniałem wtedy śpiwora. Michał podzielił się ze mną swoim i od razu było cieplej 🙂

Zrzut ekranu 2018-06-25 o 15.28.56
kickflip

Kiedy wróciłeś do deski i jak ten powrót wyglądał?
Do samej jazdy na desce wróciłem dokładnie 31 lipca 2016. Powrót był ciężki po rocznej przerwie, zwłaszcza, że początkowo kolano puchło przy większym wysiłku. Byłem już opór głodny jazdy, a zajawa kipiała niczym młode ziemniaczki na pełnym ogniu. Jeździłem, nie myśląc o tym co było, najważniejsze, że znowu mogłem codziennie wracać do domu zmęczony, brudny, poobijany i z dziurą w portkach.

Środek tygodnia, wstajesz rano, załatwiasz męskie potrzeby, lepisz bałwanka, myjesz się, jesz śniadanie i co dalej? W tym momencie mam wakacje, więc moim głównym zajęciem i tu zapewne Cię zaskoczę, jest jazda na desce.
Wszystko zależy też od tego gdzie aktualnie się znajduję, czy jestem na wyjeździe czy w Krakowie. Ostatnio sporo podróżuję. Ogólnie po tych wszystkich czynnościach, które wymieniłeś załatwiam kilka swoich obowiązków, często też pomagam i pracuję w sklepie moich kolegów “Skate Or Die”. Zazwyczaj jednak spędzam dzień na desce i potem na odpoczynku, choć staram się też robić czasami inne ciekawe rzeczy.

Ciekawe czyli jakie? Grasz lewą ręką we freesby, jeździsz mongo na fiszce po rynku, sączysz modżajto przez dwie słomki w Forum Przestrzenie, czy co?
Haha. Biorę rower, ładuję telefon i jeżdżę po Kra- kowie i okolicach na misje poszukiwawcze za nowymi miejscówkami, na których mógłbym w przyszłości coś nagrać, lub zrobić foto. Kiedy coś znajdę, robię zdjęcie do mojej szufladki ze spotami. Jeśli dzień jest upalny, chodzę popływać na Krakowskim Zakrzówku, mam też swoje prywatne potrzeby, których nie chcę tutaj zdradzać haha.

Aż się boję zapytać, jakie mogą być prywatne, tajne potrzeby osiemnastolatka. Słyszałem, że Cep Ci pocisnął, za nieskejtoskie zachowanie. Ponoć nie chcesz się dzielić znalezionymi spotami z kolegami. Ładnie to tak?
Haha tak, ostatnio zostałem przez Cepa pojechany za to, że nie chcę, ujawnić efektów swoich poszu- kiwań. Być może, jest to trochę samolubne, ale mam zamiar tam trochę podziałać i wolałbym, żeby były to świeże spoty, nikomu nieznane. Zawsze fajniej wyglądają nagrywki i zdjęcia z nowych, nie- objeżdżonych miejsc. Spokojnie, pewnego dnia szuflada się otworzy 🙂

Zrzut ekranu 2018-06-25 o 15.33.13
fs nosegrind

Na jakich ciekawszych wyjazdach ostatnio byłeś?
Dzisiaj wróciłem z dłuższego wyjazdu składającego się z kilku mniejszych. Pierwszym, czysto wakacyjnym celem był Hel nad polskim morzem. Pojechałem tam z Łysym aka Jean Pierre i Michałem Jurasiem. Mieliśmy tam ze sobą rowery i robiliśmy wszystkie te głupoty, na które nie ma czasu podczas wyjazdu z kamerzystą, czy fotografem. Był to taki lekki warm up przed wyjazdem do litewskiego Wilna, gdzie udaliśmy się prosto z Helu. Tym razem chcieliśmy uzbierać materiał do nowej produkcji Youth i tego numeru Barrier. Stamtąd zrobiliśmy tak zwany “AirDropShit” na woodcamp gdzie Youth organizował zawody, my zaś mogliśmy znowu zaczerpnąć smaku wakacyjnych przygód. Kończąc wyjazd pojechałem wraz z jegomościom Kamiliuszem do BB Coast,t skąd udaliśmy się na jeden dzień nad jezioro do czeskiego Terlicka, gdzie znajduje sie dość wymagający bowl DIY. Siedząc teraz w domu znowu mam ochotę się spakować i wyjechać na kolejne 3 tygodnie.

To może opowiedz jakąś śmieszną wspominkę z Wilna? Jak oceniasz tamte spoty? Czy jesteś zadowolony z wyjazdu i materiału, który wszyscy razem zebraliśmy?
Dzięki ekipie wyjazd był kozacki, zwłaszcza, że oprócz naszej fury dołączył jeszcze Krzychu Poskrobko swoim camp’erem, na którego pokładzie był także Piotrek Kiełb i Kamiel Caputa. Śmieszna rzecz, która utkwiła mi w pamięci to text: “AirDropShit”. Wszyscy mówiliśmy to co kilka minut przy każdej okazji, a najlepiej robił to Bąku, który wymawiał ów zwrot w tak śmieszny sposób, że nieprędko wymażemy to z Mariuszowego słownika. Jeśli chodzi o miejscówy do jazdy w Wilnie, to są one naprawdę ciężkie. Nawet spoty marmurowe, które w pierwszej chwili wydają się idealne, takie nie są. Zaraz okazuje się, że jedna cześć marmuru nie jest przymocowana do drugiej, lub jak staniesz na skrawku murka, to on nagle odpada. Mimo to, udało się uzbierać trochę materiału do Barrier i nagrać kilka rzeczy do nowej produkcji Youth. Mi osobiście bardzo się podobało na wyjeździe, był mega dobry klimat, taki trochę „camping vibes”.

Ja codziennie na 9:00 biegnę do roboty, żeby wyjść z niej o 17 i tak 5 dni w tygodniu. Końcem miesiąca sprawdzam licznik, a tam z reguły same zera jak nie minus. Po czym Ty mi piszesz, że 3 tygodnie siedziałeś na tripie, w środę jedziesz do Rzeszowa na 4 dni, a za tydzień do Malmo. Żeby Juti dało Ci hajs na jakiś wyjazd nie przypominam sobie, bo tam dziura budżetowa jest niczym wielki kanion. Łysy raczej też nie wypłaca bo straszna z niego złotówa (pozdrawiam Pio- trusia), więc skąd Ty bierzesz siano na te podróże?
Wydaje mi się że jak się czegoś naprawdę chce, to się do tego dąży za wszelką cenę. Wyjazdy są dla mnie najważniejsze w deskorolce. Od kiedy pojechałem po raz pierwszy na wyjazd do Berlina, to zacząłem mocno zbierać hajs na kolejne. Mój sposób jest taki, że nigdy nie wydaję na żadne pierdoły czy zachcianki. Czasami gdy jestem głodny wolę poczekać kilka godzin na moją mamę, aż wróci z pracy żeby coś zjeść w domu, niż wydać kasę na jakiś syf na mieście. Jak mam jakiś szmal to wkładam go do mojego mini safe’u z oszczędnościami wyjazdowymi i nigdy tego nie ruszam. Nie ma, że boli! Skąd wytrzasnąłem kasę na te wszystkie wyjazdy? Wszystko zawdzięczam pracy u Łysego w Skate Or Die i Happy Socks. Zasuwałem całą zeszłą zimę, oraz podczas ostatniej kontuzji kostki, więc udało mi się odłożyć tyle, że starcza mi do teraz.

Zrzut ekranu 2018-06-26 o 12.56.57
boardslide pop out

Będziesz w kadrze Polski?
Raczej tak.

Po jakże rozległej i entuzjastycznej wypowiedzi wnioskuję, że nie jesteś fanem Olimpiady i sportowego spojrzenia na deskorolkę. Czym więc się kierowałeś zaciągając się do kadry?
Masz rację, nie jestem. Choć nie mam na to zajawy, to wiem, że może pomóc mi to w jakiś sposób w rozwoju. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym jakoś specjalnie. Co ma być, to będzie.

Macie jakieś treningi, określone diety, testy zdrowotne?
Jeśli chodzi o cały temat reprezentacji itp. to ja jestem najmniej doinformowaną osobą. Na razie, nie udało mi się dotrzeć na żadne zawody czy spotkania kadry. Ale jeśli faktycznie będą jakieś testy zdrowotne gdzie np. będzie możliwość sprawdzenia swojego ciała pod względem wytrzymałości, to bardzo fajnie.

Widzę, że nie pogadam z chłopem o prawdziwym duchu igrzysk jak za czasów Sparty. W takim razie, powiedz jak wygląda obecnie krakowska scena deskorolkowa. Jakie są najbardziej zajawkowe firmy wspierające skejtów, kto sieka najlepsze triki i czy macie tam jakieś nowe ryje, które dają radę?
Krakowska scena ma się bardzo dobrze. Sporo kręci się wokół sklepu SkateOrDie, który jest obecnie naszym wodzirejem. Jeśli chodzi o nowe ryje, to na pewno Andrzej Palenica radzi sobie świetnie. Podoba mi się jak Cepicho Karpicho jeździ po kątach, a Sebastan Sarysz wyjaśnia technicznie na pełnej prędkości. Andrzej Kwiatek chyba wrócił już do formy po kontuzji kostki, bo jak widziałem co ostatnio siekał, to prawie się kanapką zadławiłem. Odnowili nam niedawno park Jordana, który wrócił do łask. Jeśli chodzi o kinematografię i fotografię to tu pojawia się problem. Mimo dużej ilości skate’ów w Krakowie, brakuje kamerzystów i fotografów. Było kilku, ale z jałową zajawką i znikali szybciej niż się pojawiali. Z tego co mi wiadomo, nikt aktualnie nic większego nie nagrywa, a szkoda, bo przydał by się jakiś dobry kamerzysta i fotograf. Na pewno podniosło by to jeszcze bardziej poziom lokalnej sceny.

Zrzut ekranu 2018-06-26 o 13.02.21
ollie

W którym teamie czujesz się lepiej, Youth czy SkateOrDie? Pamiętaj, że zarówno Prezes Matełko, jak i Prezes Pierre wezmą Twoją odpowiedź pod uwagę…
Muszę wam zdradzić tajemnicę… Otóż Piotrek pewnego razu zabrał mi telefon i przeczytał te pytania. Szukał tylko tych, z którymi ma coś wspólnego i zaproponował mi 50 zł jak napiszę, że SOD, tak więc… Araś,  drodzy czytelnicy wybieram SkateOr Die,   bo  to zajebisty   skateshop  (śmiech). Tak naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na takie pytanie, bo SOD to najlepszy skateshop, który dobrze działa lokalnie, a Youth to moja ulubiona firma i moi najlepsi koledzy, z którymi zwiedzam świat. Jestem mega zajarany, że mogę być częścią obu tych ekip.

Nie Arasiuj mi tutaj, tylko lepiej powiedz kiedy zaczniesz nagrywać materiał do filmu Youth? Sam powiedziałeś, że z partu w YTH nie jesteś zadowolony i teraz chcesz się postarać. Pół roku minęło, a jak zaglądam do Twojego folderu to widzę tam tylko 4 soczyste triczki, 3 kotlety, które nawet jakbym podgrzał, to nie jestem pewien czy popijając kolką przeszłyby przez gardło i 3 cuchnące, obrośnięte grzybnią kaszany, które w zasadzie powinienem był już dawno temu wyrzucić, żeby nikt się na ich widok nie porzygał.
Haha! A przypomnij mi ile reszta ma takich soczystych tricków? Brak materiału może wynikać z tego, że gdy wpadałem do Warszawy to więcej nagrywałem z Toyboy’em, bo on pierwszy kończy film i trzeba się sprężać. Co prawda, to prawda, ostatnio nie jestem z siebie zadowolony i często czuję, że odzywają się urazy z przeszłości, czy to fizyczne, czy co gorsze, psychiczne. Muszę się porządnie rozjeździć i wierzę, że w niedalekiej przyszłości, uda nam się nagrać sporo fajnego materiału.

Zrzut ekranu 2018-06-26 o 13.05.53
wallie

Jak wyglądała Twoja współpraca z Bariuszem (Barrier+Mariusz) do tego wywiadu? Niech, każdy kto robił z nim foty przypomni sobie, ile razy musiał powtarzać trik dawno już nagrany, turlać swoje zwłoki po szorstkiej kostce brukowej, żeby po 150 próbie i tak usłyszeć: „zła pozycja Mariusz, jeszcze raz!”. Ile razy Ty sam przeklinałeś Pana Boga, że zesłał na Ciebie tego fotografa, ile desek złamałeś w furii i frustracji podczas kolejnych powtórzeń?! Czy było warto?
Jeśli chodzi o robienie zdjęć z Kubą Mariuszem, to faktycznie trzeba się przyłożyć, żeby foto wyszło tak jak należy i nie ma miejsca na półśrodki. W przeciwieństwie do innych fotografów, masz jednak niemalże 100% pewności, że efekt końcowy będzie naprawdę satysfakcjonujący. Osobiście, uważam go za fotografa z najwyższej półki, na poziomie światowym. Ze zdjęć do wywiadu jestem mniej więcej zadowolony. Zawsze mogłem zrobić coś lepiej lub więcej, ale wydaje mi się, że większość osób, która nad czymś pracuje ma tak samo. Trzeba po prostu iść dalej. Wtedy progress będzie przychodził naturalnie.

Szepnij  kilka  ciepłych  słówek  o  swoich sponsorach.
Jeśli chodzi o moich sponsorów i temat supportu to jest tak, że raczej o sprzęt nie muszę się martwić. Youth zapewnia mi najlepsze deski jakie miałem, Skate Or Die   uzupełnia   secik  w  trucki  i  koła, Nike sprawia, że zarówno na desce, jak i na imprezce spojrzenia wszystkich dam kierują się na moje laczki, a SK posse odziewa mnie w ciuch, którym mogę bez obawy szorować ulicę, a także suszyć kałużę na najeździe.

Twoje deskorolkowe plany na dzień dzisiejszy?
Chcę sporo jeździć, żeby wrócić do formy po kontuzjach, do czucia flow na desce. Planuję również pojechać na kilka wyjazdów po Polsce i za granicę, a zimą chciałbym się wybrać do “ciepłych krajów”, najlepiej za ocean, lub wschodnią granicę Europy. Wszystko to jest jeszcze w fazie planowania, choć trzymam kciuki, żeby się udało. Cały czas będę także pracował nad zbieraniem materiału do produkcji Kuby Kaczmarczyka, a w niedalekiej przyszłości, także razem z Tobą do Youth.

Zrzut ekranu 2018-06-26 o 13.08.26
ollie up tailslide

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na koniec, wspomnij może jeszcze, tę historię ze złodziejem, jak byłeś małolatem. To jest coś czego nie mogłem przepuścić.
Nie spodziewałem się, że o to zapytasz! W wieku 11 lat będąc samemu w domu, w słuchawkach na uszach, grałem na komputerze. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że usłyszałem coś w pokoju obok. Zdjąłem nauszniki i wytężyłem słuch ale było głucho. Założyłem więc słuchawy z powrotem i ciupałem dalej. Po chwili znów coś usłyszałem, więc znowu zdjąłem słuchawki. Tym razem doszedł mnie hałas z pokoju za ścianą. Ktoś chodził, otwierał szafy itp. Zmroziło mi krew w ży- łach. Od razu schowałem się pod stół. Cały czas słyszałem różne odgłosy i czekałem na moment, w którym ten ktoś wejdzie do mnie do pokoju. Już miałem uciekać przez okno, kiedy po chwili ten ktoś wyszedł. Zadzwoniłem do mamy i brata. Oboje myśleli, że robię sobie jaja. Dopiero kiedy miałem 100% pewności, że nikogo nie ma już w domu, postanowiłem przejść się po mieszkaniu. Było kompletnie zdemolowane.

Ukradł coś?
Tak, troche biżuterii mojej mamy i oprócz tego zostawił po sobie mega syf.

To niedobry bałaganiarz!
Dobrze, że nie ukradł Ciebie. Dzięki za wywiad i do zobaczenia na desce.
Dzięki!

 

Wywiad : Aram Socha
Zdjęcia: Kuba Bączkowski

Leave a Reply