Kuba Winowiecki

0
W1
fot: Filip Zawadzki

Kiedy zacząłeś jeździć I jak wtedy wyglądała lokalna scena deskorolkowa?
Na desce zacząłem jeździć koło 93/ 94-ego. Lokalna scena ha, ha!  Na moje nieszczęście w tym czasie jak zaczynałem  ta pierwsza poznańska ekipa praktycznie się wykruszyła wiec wszystko tworzyło się na nowo głównie na kultowym Placu Wolności (r.i.p) i os Lecha.

Kiedy pomyślałeś że chciałbyc otworzyć sklep i co cię do tego skłoniło?
O sklepie na poważnie pomyślałem na studiach. Przede wszystkim zrozumiałem że chyba nie chcę uczyć dzieci wychowania fizycznego w szkole, a jedyne co mnie tak naprawdę kręci to cały czas deska. Ostatecznie do podjęcia decyzji o sklepie namówił mnie Piotrek Dabov aka Guga znany też pod pseudonimem Dziadu, który chwilę wcześniej otworzył swój niezapomniany brand POGO!
W swoim stylu szybko mi powkręcał że nie mam co się zastanawiać, że wszystko będzie super i towar Pogo też jest super – bierz go dużo,  a „będziesz pan zadowolony”!!!

Czy uważasz że prowadzenie skateshopu jest łatwym zajęciem i dlaczego?
Nie ,nie jest.  Skateshop to nie zabawa lecz firma, która powinna przynosić dochody i momentami
nie ma wiele wspólnego ze skejt zajawą. Czasem  zazdroszczę ziomkom z deski, że wybrali inną ścieżkę kariery i deska kojarzy im się z samymi pozytywami! Ale tyko czasem, a w sumie bardzo rzadko.

Ile lat już się tym zajmujesz?
W tym roku minęło już 10 lat.

Co robisz aby twój sklep był nazywany prawdziwym skejtszopem?
Właściwie niewiele . Po prostu sam jestem prawdziwym skejtem i znam wszystkie pokolenia deskorolkowców którzy tworzą to środowisko, sklep zawsze jest takim punktem centralnym. Nie jestem Januszem który pojawił się znikąd i musi przekonywać młodzież ze ma fajny sklep. A to, że uczestniczymy we wszystkich lokalnych i nie tylko  skate inicjatywach jest oczywiste!

Czy nadal lubisz deskorolkę i czy aktywnie się w niej udzielasz?
Czy ją lubię ?  Ja ją KOCHAM !  Fakt, ostatnio trochę więcej w necie niż w realu.

W3

Czy miałeś moment zwątpienia i chciałeś rzucić wszystko w cholerę?
Oj panie !  Po ponad trzech latach prowadzenia sklepu zarabiałem ledwo na koszty ! Mieszkałem wtedy u teściów. Dali mi dach nad głową i żywili mnie (ciuchy i deski miałem od siebie he). Tak, pamiętam, że wtedy byłem o krok żeby się poddać.

Co jest ważne w prowadzeniu sklepu deskorolkowego?
SŁUCHAĆ MŁODYCH, śledzić ich zajawki i TRENDY. Nie można kierować się do końca własnymi upodobaniami. Świat się zmienia.  Jeśli będziesz przekonywać młodych, że twoje czasy były lepsze i wiesz lepiej czego chcą –zginiesz marnie w tym biznesie.

Jak oceniasz polski rynek deskorolkowy?
Wiadomo ciągle się zmienia i zadziwia. Na przykład jeszcze parę lat temu był szał na polskie marki . Lokalne brandy  deskorolkowe powstawały jak grzyby po deszczu. Dzisiaj można wymienić zaledwie kilka i to raczej dogorywających.  Zmiana o 180 stopni. Wszyscy  dzisiaj chcą amerykańskie, ewentualnie europejskie brandy i cena nie gra już tak roli. Ważne czy fituje czy jest swag i hype ..hehe

W4

Skąd nazwa sklepu?
Od minirampy, którą wspólnie ze skejtziomkami zbudowaliśmy na parkingu Kinepolis (R.I.P).

Team?
Przez wiele lat sponsorowaliśmy wiele osób m.in. takie gwiazdy jak Jacek Pawłowski „Gołota”czy Jurek Polesczuk. Doszedłem jednak do wniosku, że więcej korzyści przynosi lokalne wspieranie  jeżdżących ziomków niż np. kogoś z drugiego końca Polski gdzie i tak nie mamy sklepu.

Jak doszło do wydania filmu Miniramp „Struggle”?
W okresie kiedy wyszła pierwsza seria desek Miniramp (2006 rok) zaopatrzyliśmy się w kamerę i zaczęliśmy nagrywać z cała ekipą związaną ze sklepem. Kiedy uzbierało się trochę materiału, naturalną koleją rzeczy był pomysł wydania skateshopowego filmu. Najwięcej nagrywek mieli Adam Błaszczyk, Skotie i Gołota, którzy mieli w filmie swoje własne przejazdy. Za ostateczny wygląd filmu odpowiedzialny był właśnie Skotie i Stachu Kabsch, który poza montażem zajął się nagraniem większości filmu.

 

Wywiad: Kuba Kaczmarczyk,
zdjęcia z archiwum Kuby Winowieckiego 

Leave a Reply